Ave!
Oto zamieszczam wam pierwszą interpretację, enjoy!
Słowo Wstępne:
Cóż... zaczynamy od pięknej ballady amerykańskiego zespołu grającego muzykę z pogranicza nu metalu, heavy metalu, death metalu i alternatywnego metalu. Jest to grupa o nazwie Slipknot, na pewno większość zna ten zespół, bo założony w 1995 roku odniósł wielki sukces promując w sumie 5 albumów (w czym jeden koncertowy), oprócz tego charakterystyczne dla Slipknota jest występowanie jego członków w maskach. Według mnie jest to zespół godny miana jednego z najlepszych.
~ O samym utworze można mówić wiele, ale na pewno najlepszym jego określeniem będzie po prostu: ból i cierpienie płynące z nieszczęśliwej miłości. Podmiot liryczny to nieszczęśliwie zakochany człowiek, który w niezwykły sposób pokazuje swoje prawdziwe uczucia i obawy. Uważa siebie za kogoś zbyt mrocznego by kochać. Ciężka sprawa. Jeżeli złapie Cię smętny humor drogi czytelniku nie zapomnij odpalić sobie Slipknota! :)
________________________________________________
Interpretacja:
Słowa (Eng.):
Bury all your secrets in my skin
Come away with innocence and leave me with my sins
The air around me still feels like a cage
And love is just a camouflage for what resembles rage again
So if you love me let me go
And run away before I know
My heart is just too dark to care
I can't destroy what isn't there
Deliver me into my fate
If I'm alone I cannot hate
I don't deserve to have you
Ooh, my smile was taken long ago
If I can change I hope I never know
I still press your letters to my lips
And cherish them in parts of me that savor every kiss
I couldn't face a life without your lights
But all of that was ripped apart when you refused to fight
So save your breath, I will not hear
I think I made it very clear
You couldn't hate enough to love
Is that supposed to be enough?
I only wish you weren't my friend
Then I could hurt you in the end
I never claimed to be a saint
Ooh, my own was banished long ago
It took the death of hope to let you go
So break yourself against my stones
And spit your pity in my soul
You never needed any help
You sold me out to save yourself
And I won't listen to your shame
You ran away, you're all the same
Angels lie to keep control
Ooh, my love was punished long ago
If you still care don't ever let me know
If you still care don't ever let me know
Come away with innocence and leave me with my sins
The air around me still feels like a cage
And love is just a camouflage for what resembles rage again
So if you love me let me go
And run away before I know
My heart is just too dark to care
I can't destroy what isn't there
Deliver me into my fate
If I'm alone I cannot hate
I don't deserve to have you
Ooh, my smile was taken long ago
If I can change I hope I never know
I still press your letters to my lips
And cherish them in parts of me that savor every kiss
I couldn't face a life without your lights
But all of that was ripped apart when you refused to fight
So save your breath, I will not hear
I think I made it very clear
You couldn't hate enough to love
Is that supposed to be enough?
I only wish you weren't my friend
Then I could hurt you in the end
I never claimed to be a saint
Ooh, my own was banished long ago
It took the death of hope to let you go
So break yourself against my stones
And spit your pity in my soul
You never needed any help
You sold me out to save yourself
And I won't listen to your shame
You ran away, you're all the same
Angels lie to keep control
Ooh, my love was punished long ago
If you still care don't ever let me know
If you still care don't ever let me know
__________________________________________________________
Słowa (PL.):
Pogrzeb w mej skórze wszystkie swoje tajemniceOdejdź z niewinnością i zostaw mnie z mymi grzechami
Powietrze wokół mnie ciągle przypomina klatkę
A miłość jest po prostu przykrywką tego, co przypomina znów gniew
Wiec jeśli mnie kochasz pozwól mi odejść
I ucieknij zanim się o tym dowiem
Moje serce jest zbyt mroczne by mi zależało
Nie mogę zniszczyć tego, czego w nim nie ma
Przekaż mnie mojemu przeznaczeniu
Jeżeli jestem sam nie mogę nienawidzić
Nie zasługuję na Ciebie
Mój uśmiech zabrano dawno temu
Jeśli mogę się zmienić mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowiem
Ciągle przyciskam do swych ust Twoje listy
I kocham je częściami siebie, które delektują się każdym pocałunkiem
Nie potrafiłem stawić czoła życiu bez Twojego światła
Ale to wszystko zostało zniszczone, gdy nie zgodziłaś się walczyć
Więc wstrzymaj oddech, ja nie będę słyszał
Myślę, że wyraziłem się jasno
Nie potrafiłaś nienawidzić wystarczająco by pokochać
I to ma niby wystarczyć?
Miałem nadzieję, że nie będziesz moim przyjacielem
Wtedy na końcu mógłbym Cię skrzywdzić
Nigdy nie twierdziłem, że będę święty
Moje ja zostało wygnane dawno temu
Nadzieja musiała umrzeć, bym pozwolił Ci odejść
Więc rozbij się o moje skały
I wyrzuć swoją litość z mojej duszy
Nigdy nie potrzebowałaś pomocy
Sprzedałaś mnie, żeby oszczędzić siebie
I nie będę słuchać, że Ci wstyd
Uciekłaś mimo wszystko
Anioły kłamią, by utrzymać kontrolę
Moja miłość została ukarana już dawno temu
Jeśli wciąż Ci zależy, nigdy nie pozwól mi się o tym dowiedzieć
Jeśli wciąż Ci zależy, nigdy nie pozwól mi się o tym dowiedzieć
________________________________________________
Zaczynamy!
A więc zacznijmy od tytułu. "Snuff" - cóż to takiego może znaczyć?
Och nie... nie jest to żadna tabaka, ani jej wciąganie ani nic z nią związanego :) Tytuł na prawdę może być mylący, gdyż nawet ja sam na pierwszy rzut oka stwierdziłem, że sobie "powciągamy", a tutaj jednak masz ci los! :D
Snuff poza tytoniowym znaczeniem, znaczy również 'rozwiać nadzieję', jako pozbawić kogoś, bądź coś nadziei. Podmiot liryczny w tym napisanym przez Corey'a Taylora tekście na prawdę rozwiewa nadzieję na miłość, o czym zaraz przekonacie się sami.
Przejdźmy więc do dogłębnej analizy tekstu:
- Pogrzeb w mej skórze wszystkie swoje tajemnice
Odejdź z niewinnością i zostaw mnie z mymi grzechami
Powietrze wokół mnie ciągle przypomina klatkę
A miłość jest po prostu przykrywką tego, co przypomina znów gniew
Grzechy symbolizują własne gorzkie przemyślenia, bo jak wiemy własne grzechy znamy tylko my, tak samo podmiot liryczny, dotknięty smutkami drugiej osoby, która nagle go zostawiła zaczyna rozmyślać dlaczego to się stało, nawet powietrze przypomina mu klatkę (powietrze jako, że jest wszędzie w tym wersie oznaczać będzie to, że podmiot wszędzie czuje się więziony przez te myśli i przekonania).
Klatka = gniew, uwięzienie - podmiot czuję się nie tylko więziony, ale też potraktowany niejako przez gniew. Uważa, że miłość jest tylko kamuflażem gniewu. Twierdzi, że gniew ukrywa się za miłością by zaatakować z zaskoczenia i uwięzić omamionych przez słodką miłość ludzi.
- Wiec jeśli mnie kochasz pozwól mi odejść
I ucieknij zanim się o tym dowiem
Moje serce jest zbyt mroczne by mi zależało
Nie mogę zniszczyć tego, czego w nim nie ma
Podmiot wpada na niesłychaną myśl - twierdzi, że jego serce jest zbyt mroczne, żeby kochać, żeby narodziły się w nim jakiekolwiek uczucia przywiązania lub czegokolwiek, co pozwoliłoby na miłość.
Uważa, że on sam nie może się odkochać, ponieważ jego serce nie zna czegoś takiego jak miłość, a on sam nie może zniszczyć czegoś, czego w nim nie ma. Widzimy tutaj pewien paradoks, który tylko podkręca napięcie spowodowane pięknem utworu: Podmiot za zakochał się, chociaż twierdzi, że jego serce nie zna uczucia miłości, a on sam nie potrafi kochać. Prawdziwa zakazana, nieszczęśliwa miłość. :(
- Przekaż mnie mojemu przeznaczeniu
Jeżeli jestem sam nie mogę nienawidzić
Nie zasługuję na Ciebie
Mój uśmiech zabrano dawno temu
Jeśli mogę się zmienić mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowiem
Oszukany przez osobę, którą kocha, podmiot liryczny uważa, że nie zasługuje na nią. Uważa, że nie może być szczęśliwy, gdyż jego uśmiech (szczęście, radość) zabrano dawno temu, prawdopodobnie już kiedyś był tak skrzywdzony, przez nieszczęśliwą miłość, a to znów się powtarza - uważa, że zabrano jego radość już dawno temu, a on sam nie może już kochać.
Podmiot dopuszcza do siebie myśl, że mógłby to zmienić, ale on nie chce. Wie, że tak nie można - nie można się zmieniać specjalnie dla jakiejś osoby, nawet jeżeli jest to miłość naszego życia. Zmiana wszystkich swoich wartości i ideałów to skrajne pozerstwo. Trzeba być sobą i akceptować siebie takim jakim się jest. :)
- Ciągle przyciskam do swych ust Twoje listy
I kocham je częściami siebie, które delektują się każdym pocałunkiem
Nie potrafiłem stawić czoła życiu bez Twojego światła
Ale to wszystko zostało zniszczone, gdy nie zgodziłaś się walczyć
Podmiot liryczny nie umiał żyć bez swojej ukochanej osoby, gdy z nią był myślał zapewne "jak to by było bez niej", to go zdruzgotało. Przywiązanie zostało gwałtownie wyparte przez 'ucieczkę' drugiej osoby od uczuć, które ją wiązały z podmiotem.
W ostatnim wersie 'walka' oznacza po prostu życie razem. Motyw życia jako walki, ciągłej tułaczki. Ukochana osoba była niechętna na już tak głęboko zakorzenioną w naszym podmiocie lirycznym miłość i nadzieję - czyli nie zgodziła się żyć razem z nim dalej, ale podmiot nie wyobrażał sobie tylko przyjaźni, chciał czegoś więcej, chociaż wiedział do czego to zmierza... a ona go tak wyrolowała i wykorzystała to przeciwko niemu by odejść w końcu.
- Więc wstrzymaj oddech, ja nie będę słyszał
Myślę, że wyraziłem się jasno
Nie potrafiłaś nienawidzić wystarczająco by pokochać
I to ma niby wystarczyć?
Przedostatni wers jest wyrażeniem frustracji - podmiot uważa, że osoba w której się aż tak zadurzył nie traktowała go z należytą powagą, że nie potrafiła wyrazić swoich uczuć, a przez to on żyjąc w niepewności zakochał się w niej, gdyż myślał, że druga osoba nie ma nic przeciwko, to go zabolało, gdyż mocno się mylił.
Ukochana przez niego osoba - tak jak z resztą myślał - nie dowierza własnym uszom, gdy słyszy, że to koniec miłości między nią a panem Podmiotem Lirycznym. Ona go przeprasza, próbuje naprawić to słowami, że "niby nie chciała", "że nie wiedziała", "że nie czuła i nie chciała urazić". TO NIBY MA WYSTARCZYĆ? - miażdżące podsumowanie dokonane przez podmiot :). Myślała, że jak przeprosi to wszystko będzie ok? Nie... teraz już za późno, podmiot odcina się na uczucia, boli go to niemiłosiernie, ale nie podda się teraz, czuje się oszukany.
- Miałem nadzieję, że nie będziesz moim przyjacielem
Wtedy na końcu mógłbym Cię skrzywdzić
Nigdy nie twierdziłem, że będę święty
Moje ja zostało wygnane dawno temu
Nadzieja musiała umrzeć, bym pozwolił Ci odejść
Chociaż sam wiedział, że nie jest ideałem, popełnił lekki błąd a od razu wszystko zawaliło się mu na głowę, przecież nie ma ludzi bez wad, to było ewidentne oszustwo ze strony ukochanej osoby, która wykorzystała to przeciwko niemu. Podmiot liryczny mówi, że musiał wyrwać część siebie, żeby nadzieja umarła, a z nią razem uczucia, on sam "oderwał" kawałek siebie, by móc się uwolnić od myśli o swoim nieszczęśliwym losie i swojej "ukochanej".
- Więc rozbij się o moje skały
I wyrzuć swoją litość z mojej duszy
Nigdy nie potrzebowałaś pomocy
Sprzedałaś mnie, żeby oszczędzić siebie
To ta ukochana osoba zaraziła go "litością", myślała, że podmiot będzie miękki i jej wybaczy, ale przekonuje się, że on nie ma w sobie za grosz litości! Jest twardy pomimo swoich "zmiękczających" serce uczuć.
Ukochana zawsze radziła sobie sama, więc po co teraz podmiot miałby jej pomagać? - On wpadł na tę samą myśl. Jak go odrzuciła to niech teraz radzi sobie sama, tak dobrze jej zawsze szło.
By uratować siebie od uczucia winy i nieszczęśliwej miłości musiała zrzucić winę na nasz podmiot liryczny, aby ten trawiony z jednej strony zarzutami, że to wszystko przez niego a z drugiej własnym smutkiem całkowicie się pogrążył, zatracił. Ona ratowała siebie.
- I nie będę słuchać, że Ci wstyd
Uciekłaś mimo wszystko
Anioły kłamią, by utrzymać kontrolę
Moja miłość została ukarana już dawno temu
Jeśli wciąż Ci zależy, nigdy nie pozwól mi się o tym dowiedzieć
Jeśli wciąż Ci zależy, nigdy nie pozwól mi się o tym dowiedzieć
Podmiot już ma gdzieś ból przez tą miłość, jest na niego niewrażliwy. Nie będzie słuchał tłumaczeń swojej byłej "miłości", czyny mówią same za siebie. Ona mimo wszystko uciekła, zostawiła go, teraz wraca, ale nie sądzi chyba, że podmiot przyjmie ją jakby nic się nie stało. O nie, nie ma mowy!
Anioły - jako istoty idealne. Podmiot myślał, że jego ukochana jest idealna, jest aniołem, ale jak się okazało jest także dwulicowa i kłamliwa. Kłamała żeby móc manipulować, to było bolesne, gdy próbował to zrozumieć. Ona uciekła, podmiot już się na nią uodpornił, już przeżył to rozstanie, teraz ona wraca, ale on nie pozwoli jej znów tak namieszać, twierdzi, że jego miłość została ukarana - co znaczy po prostu, że on już dostał w kość od tej miłości, a teraz jest na to odporny, nigdy więcej czegoś takiego.
Aż w końcu dochodzi do niesłychanego podsumowania. Mówi jej, że jeśli nadal jej na nim zależy to niech nie daje znaku, że tak jest, bo on nie chce znów cierpieć.
__________________________________________________________
Podsumowanie i słowo końcowe:
Jak widzimy utwór mówi o cierpieniu powodowanym przez miłość, nieszczęśliwe zakochanie.
Podmiot wyleczył się z tego, ale przypłacił wielką ceną - musiał wyrwać kawałek siebie i uodpornić się na miłość. Nie chce znów tak cierpieć. Oszukany przez swoją "ukochaną" sam ją odrzucił, chociaż jego zmysły buntowały się przeciwko tej decyzji. Okazał się silnym i przeżył miłosny zawód.
Corey na prawdę odwalił kawał dobrej roboty pisząc tekst tej piosenki. Świetnie dobrane słownictwo, wydźwięk i w ogóle wokal odpowiedni do piosenki. To sprawia, że utwór ma swój nastrój, smutny dzięki melodii i ogólnemu wydźwiękowi. Wielu na pewno nie spodziewałoby się tego po Slipknocie, ale nie ma rzeczy niemożliwych, a chłopaki ze Slipknota na pewno nie raz nas jeszcze zaskoczą! Trzymamy kciuki!
Dodam, że to jest subiektywna i moja własna interpretacja utworu. Każdy może zinterpretować go na własny sposób, nic nie narzucam - po prostu dzielę się swoimi własnymi odczuciami na temat piosenki, a o to właśnie chodzi! :)
Oczekujcie następnych interpretacji!
POZDRAWIAM!! Do następnego razu!
~Reborn

Super to opracowałeś :) Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńSuper! Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńMimo, że z zewnątrz na takiego nie wyglądam- jestem wysoki, silny, chodzę z głową uniesioną to tak naprawdę ta piosenka zawsze mnie rozkłada. Przy niej płaczę, cierpię, myślę o tym co było, bo niestety w kilku miejscach upodabniam się do Podmiotu Lirycznego. Moja pierwsza "prawdziwa miłość" ode mnie odeszła. Zostawiła mnie mimo, że wszystko wydawało się być w porządku. Odeszła do innego. Po krótkim czasie chciała wrócić... Ja- nieszczęśliwie zakochany pozwoliłem na to. Brakowało mi jej. Odeszła znów. Znowu do innego. I tak kilka razy. Ona wracała na kolanach i ze łzami w oczach, a ja, omotany jej słowami i "uczuciami" zawsze przyjmowałem ją jak w przypowieści o Synu Marnotrawnym. W końcu nie wytrzymałem wiecznego poniżania, ranienia moich uczuć, łamania serca na coraz to drobniejsze kawałki. Powiedziałem jej co czuję, że nie pozwolę się tak traktować. To działo się jakieś dwa lata temu. Od tego czasu jestem sam i ilekroć dopuszczę kogoś bliżej, zawsze kończy się na tym samym "Przepraszam, to nie tak miało być", "Wybacz", "Jesteś cudownym chłopakiem, ale..." Ale co? Co sprawia, że "wspaniały" jest niewystarczającym? Zawsze daję z siebie wszystko. Czasami nie wierzę już w miłość. Bo w końcu ilekroć dawałem sobie nową nadzieję tylekroć moje serce znów było łamane. Jakieś 2 miesiące temu mój "Najlepszy przyjaciel" utwierdził mnie w tym przekonaniu. Osoba, której dałem więcej niż poprzednim, dla której rezygnowałem, dla której byłem gotowy pędzić na łeb na szyję tylko dlatego że coś było nie tak odeszła do niego z przywiązania. Nie winię jej za to, bo wiem jak ciężko rozstać się z kimś kogo się kocha, nawet jeśli ta osoba nieraz sprawiała nam przykrość. Dla mnie, on już nie jest i nigdy więcej nie będzie "przyjacielem". Tłumaczył się słowami "Nie wiedziałem", "nie chciałem", "to nie tak miało być". Dlaczego zaprzyjaźniłem się z tak fałszywym człowiekiem? Był przy mnie kiedy go potrzebowałem. Był, kiedy nie widziałem znikąd ratunku. Zawsze mówił "Chcę dla ciebie jak najlepiej", "Będzie dobrze", "Jakby coś, to ja zawsze cię wesprę". Szkoda, że z nim nie mogę od tak "skończyć". "Mój uśmiech został odebrany dawno temu." Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powróci.
OdpowiedzUsuń33 year-old Budget/Accounting Analyst I Derrick Shimwell, hailing from Winona enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and LARPing. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Bugatti Royale Berline de Voyager. sprawdz ta witryne
OdpowiedzUsuńA ja mysle ze on spiewa o Bogu
OdpowiedzUsuń